niedziela, 23 października 2016

6. "Przecież mu się należała"

- Nie, nie tak! ZDECYDOWANIE NIE TAK! Masz ty w ogóle siłę w tych rękach? Nie wymachuj tak bezsensownie mieczem! Kontra i unik, a nie na odwrót! ODBIJ TO DO CHOLERY! - takie oto krzyki niosły się po całym pałacu. Służba trzymała się z dala od jego źródła, woląc nie zadzierać z istotą, która wydaje z siebie tyle decybeli. Nawet Thor, obawiając się o życie swojej podopiecznej, poszedł sprawdzić, jak Sig radzi sobie trenując pod okiem jego przyjaciółki Sif. To zabawne, jak podobne były ich imiona, a jak różne miały charaktery. Chociaż nie. W zasadzie to były całkiem podobne. Obie były całkiem energicznymi osobami, chociaż tę energię wykorzystywały w różne sposoby. Powiedzmy sobie szczerze, kobietom zawsze było trudniej zaimponować mężczyznom swoimi umiejętnościami. Urodą - bez problemu. Sif potrzebowała uwagi od innych. Nie chciała w niczym ustępować naszej drużynie, z tego powodu często odczuwała gniew. Na nas, na samą siebie, oraz na wrogów, z którymi przyszło nam walczyć. Z Sig jest inaczej. Ona nie potrzebuje tego, aby ciągle doceniać jej obecność. Wystarczało dać jej nawet najmniej znaczącą robotę, aby uczynić ją szczęśliwą. To było takie niewinne zachowanie. Ale z drugiej strony, nie chciał wykorzystywać jej do samych najgorszych prac. Widział w niej potencjał. Thor nie był jeszcze pewien, na czym mógł by on dokładnie polegać, ale jej umiejętności nie mogły się zmarnować. Miał nadzieję, że kiedyś stanie się silną kobietą, która będzie mogła stanąć na równi z nim. Ale wiedział również, że to raczej tylko pobożne życzenia. Była tylko człowiekiem, a on za bardzo się tym ekscytował. Szkoda. Zdecydowanie brakowało mu ludzi, którym mógł ufać. Zarówno w aspekcie przyjaźni, jak i umiejętności. Zdążył już zapałać sympatią do małej ziemianki, mimo że początkowe rozmowy z nią były... trudne. Sig otoczyła się grubym murem, za którego nie wpuszczała nikogo. Ale parę cegieł królowi udało się zburzyć. I okazało się, że było warto.
Sig ledwo nadążała za Sif. Sif była bardzo wymagającym nauczycielem. Nie da się ukryć, że miała za złe Thorowi, że wpakował ją w takie coś. Od początku była sceptycznie nastawiona do obecności Sig w Asgardzie, żeby nie powiedzieć - wrogo. Dlatego zmuszała dziewczynę do niewyobrażalnego wysiłku, który jej zdaniem, nie przynosił żadnych efektów. I patrząc na tę scenę, trudno było się nie zgodzić. Kobiety nie widziały Thora, stał w cieniu, schowany, za kolumną. Nie chciał im przeszkadzać. Chciał sprawdzić, jak rzeczywiście sobie radzą. Obie.
- Nie, to bez sensu - powiedziała zdenerwowana Sif, chodząc w kółko z bezradności - Nie byłaś w stanie trafić mnie ani razu. Ani razu! A ćwiczymy już nie wiadomo jak długi czas.
Sig starała się uspokoić oddech. Wdech i wydech.
- Poproszę Thora o pozwolenie na zakończenie treningów. To bez sensu - Sig zamiast miarowo oddychać, wstrzymała oddech. Wiedziała, że była rozczarowaniem dla Sif, ale... Chciała próbować dalej. Nie może tak po prostu się poddać.
- N-nie, poczekaj. Spróbujmy jeszcze raz. Daj mi ostatnią szansę - patrzyła na Sif błagalnie. Jednak Sif była już zdecydowana - Proszę - dodała rozpaczliwie. Sif westchnęła. Przecież nie może odmówić komuś, kto tak gorąco prosi. Stojący w cieniu Thor uśmiechnął się na ten widok. Już wiedział, jaka będzie odpowiedź Sif.
- W porządku. Ostatnia runda i tylko jedna zasada: Masz mnie chociaż "dotknąć", a będziemy dalej kontynuować treningi. Jeśli ci się nie uda... - zawiesiła głos, a Sig pokiwała głową ze zrozumieniem. Przymknęła na chwilę oczy aby się uspokoić, po czym ruszyła niespodziewanie na swoją rywalkę. Sif przez ułamek sekundy była zaskoczona tak szybką reakcją przeciwniczki, jednak momentalnie wróciła do bojowej postawy. Obserwujący walkę Thor nie mógł zbyt wiele o niej powiedzieć. Ich ruchy były zbyt szybkie, aby zdołał zarejestrować jakieś szczegóły.
Sig ciągle nacierała na swoją nauczycielkę, jednak bez większych efektów. Sif nie dało się tknąć. Kobiety wirowały po całym dziedzińcu w tańcu, którego gracji mogły pozazdrościć zawodowe tancerki. Przyglądając się walce, Thor zaczął powoli dostrzegać powtarzające się schematy, wzór, który miał doprowadzić do... - właśnie tego Thor nie potrafił rozgryźć. Ale już po chwili odpowiedź została podana mu na tacy. Płynne ruchy zostały zaburzone. Jakimś cudem Sif została zdezorientowana, a następnie potknęła się o kamienną ławkę stojącą na skraju dziedzińca. Thor instynktownie chciał zareagować, ale wyprzedziła go Sig, która w ostatniej chwili złapała rywalkę ze rękę. Przez moment trwały w bezruchu, aż w końcu bardziej doświadczona z nich podciągnęła się w górę.
- Jutro o tej samej porze - powiedziała tylko, opuszczając trening. Sig poczekała, aż ta oddali się na bezpieczną odległość, i zaśmiała się z ulgą, nie mogąc się powstrzymać. Udało się jej. Może kontynuować treningi.

- Bo pożrę twoją duszę - ucięła od niechcenia dyskusję, przewracając kolejną stronę książki. Akurat kiedy trafiła na bardzo interesujący fragment o tutejszej faunie, ktoś, kto tylko czeka na takie momenty, musiał ją uraczyć swoimi przemyśleniami.
- Och daj spokój, musiałaś oszukiwać. Manipulować. Udawać? Do czego się posunęłaś, kobieto? - nie mógł darować sobie dogryzania. Wieści szybko się rozchodziły, przynajmniej wśród ludzi zainteresowanych. A strażnicy rzadko przejmowali się obecnością więźniów, kiedy omawiali najnowsze plotki. Poza tym, naprawdę go to interesowało. W końcu ludzka dziewczyna pokonała Sif - jedną z najlepszych wojowniczek w królestwie. Wydawało się to niewiarygodne. W dodatku, dogryzanie tej kobiecie miało swoje inne, mniej praktyczne zalety. Było po prostu zabawne. Strażnicy najczęściej go ignorowali, nie będąc w stanie udźwignąć ciężaru żadnej inteligentnej wymiany zdań. A Sig czasem udawało się go zaskoczyć. Często po prostu siedzieli w milczeniu, nie przeszkadzając sobie wzajemnie. Ale słowne przekomarzania stały się już ich codziennością. Loki przyznawał z niechęcią, że kobieta była mu w stanie dorównać w tej dziedzinie. Z jednej strony była to zaleta - mógł urozmaicić sobie czas. Ale z drugiej, to była tylko ziemianka. Nie podobało mu się, że jedynym satysfakcjonującym partnerem do dyskusji była Midgardka.
- Dlaczego zawsze musisz mierzyć mnie swoją miarą? - westchnęła zrezygnowana.
- Widzę, że dobrze się bawicie - do rozmowy przyłączył się nagle spokojny, delikatny kobiecy głos. Sig natychmiast poderwała się na równe nogi i ukłoniła królowej. Freya była bardzo piękną kobietą w swej dojrzałości. Biła z niej nieopisana powaga i majestat, ale równocześnie łagodność i dobroć. Aż trudno było uwierzyć, że ta oto kobieta miała problemy wychowawcze. Freya odwzajemniła ukłon i zwróciła się do syna.
- Przeczytałeś książkę, którą ostatnio ci przyniosłam? - spytała łagodnie. Jej głos był tak kojący, że samo słuchanie jego brzmienia sprawiało przyjemność.
- Nie matko, jeszcze nie miałem okazji - nastawienie Lokiego również się zmieniło. Matka wiele dla niego znaczyła, chociaż jej irracjonalna troska nieco denerwowała boga kłamstw. Zupełnie jakby Frei umknął fakt, że jej adoptowany syn nie jest już małym chłopcem, a jego przewinienia to coś więcej niż to, za co zwykle dostaje się szlaban.
Królowa uśmiechnęła się z lekkim politowaniem. Zmarszczki wokół oczu dodawały jej aury życzliwości, jednak pozostałe sugerowały wiele zmartwień na głowie kobiety. Wolno odwróciła głowę w stronę Sig, darząc Lokiego ostatnim spojrzeniem pełnym zrozumienia.
- Widzę, że wasza dwójka się dogaduje - powiedziała, niczym ziemska matka poznająca nową koleżankę swojego syna. Loki prychnął tylko na tę uwagę, wywracając z niesmakiem oczami, a Sig uśmiechnęła się niezdarnie do Frei, nie bardzo wiedzieć jak zareagować. Obecność królowej onieśmielała ją, a podważyć jej zdania nie miała odwagi. Czuła ogromny szacunek do tej kobiety, bo jako jedna z nielicznych osób przyjęła ją pod swoje skrzydła. Freya, widząc reakcje tej dwójki, roześmiała się tylko wdzięcznie. Królowa rzeczywiście czasem zachowywała się jak kompletnie nieświadoma powagi całej sytuacji, w której znalazła się zarówno ona, jak i osoby wokół niej.
- Ty i Thor to tacy przystojni chłopcy. W odpowiednim wieku do ożenku. Dlaczego jeszcze nie macie żon? - Spytała królowa z żalem i smutkiem. Loki podniósł brew do góry, nie mogąc uwierzyć w naiwność matki. Jej syn siedzi w więzieniu za zamach, a ona myśli o jego ożenku? Sig patrzyła na tę dwójkę ze zdumieniem. W porządku, Thor, jako przyszły król mam wiele możliwości. Chociaż w głowie mu pewnie jak na razie tylko jedna, zaśmiała się w myślach, chociaż twarz nadal poważna.
- Wybacz matko - zaczął łagodnie Loki - byłem zbyt zajęty zamachem stanu - dodał, uśmiechając się bezczelnie.
Królowa zignorowała syna, zwracając się do Sig.
- Moja droga, słyszałam, że czynisz postępy w nauce. Wielcem rada z takiego obrotu spraw - skinęła jej głową, przechodząc w oficjalny ton. Sig już miała się odezwać i podziękować, kiedy odezwał się Loki. Znowu. Niepytany. Wygadany jest dzisiaj.
- Matko, to ziemianka - powiedział, jakby to wyjaśniało wszystko, co chciał przekazać.
- Bardzo urodziwa, czyż nie? - mrugnęła zawadiacko, i zanim ktokolwiek zdążył zareagować, odwróciła się ze słowami "obowiązki wzywają" i zostawiła młodych samych. Odgłos jej kroków jeszcze przez chwilę był słyszalny w korytarzu więzienia, dopóki ciszy nie przerwała Sig z głupią miną.
- Co?

- Sig ma dziś patrol z ekipą Torbena.
- Co?! Chciałbym to zobaczyć!
- Przecież on ją tam zabije.
- Przynajmniej coś się będzie dziać na patrolu, a nie to co zwykle.
- Chodźmy z nimi!
Szepty tego typu Sig słyszała dzisiaj cały dzień. Starała się nimi nie przejmować, ale... to było ryzykowne. Torben będzie chciał się zemścić za upokorzenie, jakiego doznał na placu treningowym, a ona nie zna tak dobrze okolicy jak on. Wystarczy, że się zgubi, i prawdopodobieństwo dotarcia z powrotem do królestwa graniczyło z cudem.
-...óstwo kanapek, tych z serkiem, tak jak lubisz; a tu masz z ogórkiem, też wiem, że lubisz; potem na przekąskę herbatniki; te co lubisz; herbata w termosie z miodem, wydaje mi się, że lubisz... Sig? Sig! Czy Ty mnie w ogóle słuchasz? - spytała Skuld, machając dziewczynie ręką przez twarzą. Obok stała olbrzymi wór. Tak, dokładnie tak. Wypchany jedzeniem.
- Tak, tak - zreflektowała się szybko ziemianka - Ale Skuld... - zawiesiła niepewnie głos Sig. Jak by to jej delikatnie powiedzieć? - Myślę, że nie będziemy potrzebować aż tyle jedzenia. To tylko kilkudniowa misja, Poza tym, nie możemy zabrać ze sobą zbyt wiele. Mamy limit - uświadomiła dziewczynę, jednak jej entuzjazm się nie zmniejszył.
- W takim razie ile możesz zabrać?
Sig nachyliła się nad workiem i wybrała dwie kanapki z czymś, co nie popsuje się zbyt szybko i termos z herbatą - Dziękuję - powiedziała ziemianka i spakowała prowiant do plecaka, po czym zaczęła się oddalać. Skuld stała przez chwilę z głupim wyrazem twarzy - A co z resztą?! - zawołała za przyjaciółką - A bo ja wiem? - wzruszyła ramionami Sig, nie odwracając się - Zrób sobie piknik, czy coś w tym rodzaju. Albo nakarm brata. Mężczyźni zawsze są głodni.
Skuld zrobiła naburmuszoną minę. Dlaczego Sig nigdy nie docenia jej pomocy?

- Przyszłaś się pożegnać? - spytał Loki, patrząc na dziewczynę jak na idiotkę. Sig prychnęła z pogardą, przeglądając książkę dotyczącą zielarstwa. Grube tomisko nie wyglądało zbyt zachęcająco, aczkolwiek Sig nie wydawała się znudzona. Przeciwnie, zawsze kiedy odpowiadała swojemu towarzyszowi, najpierw kończyła czytać akapit.
- Nie mam ochoty się z tobą przekomarzać - powiedziała ze zrezygnowaniem - przyszłam dopełnić swoich obowiązków. To moja ostatnia warta - przewróciła kolejną stronę książki.
Na długi czas zaległa cisza. Dosłownie. Pozostali więźniowie byli jacyś ospali. Zazwyczaj krzątali się niespokojnie, wydawali z siebie bliżej nieokreślone dźwięki lub w jakikolwiek możliwy inny sposób próbowali sprowokować strażników. Tym razem było inaczej. Przyzwyczajona do hałasu w tym miejscu Sig czuła się trochę... nieswojo. Może podali im coś na uspokojenie do jedzenia? Przynajmniej w spokoju może poczytać lekturę.
- Miałaś jeszcze jakieś sny? - spytał niespodziewanie bóg kłamstw. I na tym kończył się spokój. Jakby w opozycji do pozostałych więźniów, Loki bym dzisiaj wyjątkowo rozgadany.
- Miałeś o tym nie wspominać - wytknęła mu dziewczyna, Nieco wstydziła się swojego wybuchu szczerości i wolała o nim zapomnieć. Szczególnie w stosunku do kogoś o zdecydowanie zbyt wygórowanym ego. Kto ciągle daje jej do zrozumienia, że jest nikim. Kto ją zabił.
- Ty tak stwierdziłaś. Ja nic na ten temat nie mówiłem - wzruszył niewinnie ramionami. Niewinnie. Czy ten człowiek zna pojęcie wstydu? W oczach dziewczyny wyglądało to co najmniej groteskowo.
- Ech.. - westchnęła, po czym zamknęła książka i patrząc księciu ciemności, jak zdołała go ochrzcić w myślach, prosto w oczy, rzekła stanowcze "nie". po czym bezczelnie zaczęła jeść kanapkę. Loki zrobił nabarmuszoną minę.
- Smacznego... - powiedział obrażony. Dzisiaj wyjątkowo dopisywał mu humor. Dużo mówił i nawet połowa z tego nie była obelgami. Sukces. Aczkolwiek to jednocześnie podejrzane... Nagły hałas wyrwał ją z zamyślenia. Dwóch męskich osobników z bliżej nieznanego jej gatunku zaczęło między sobą walkę. Wyglądali jak ogry znane z ziemskich bajek, ale miały brązową skórę i po dwa rogi na czole, jeden nad drugim. Większy niżej, mniejszy - wyżej. Musiały być przerażające w walce. Wstała z krzesła, zapominając o książce na kolanach. Grube tomisko spadło z hukiem na ziemię, odrywając od walki nawet ogry. Kilka luźnych kartek pofrunęło powoli na podłogę. Westchnęła zirytowana, słysząc dobiegające z celi "idiotka". Uklękła na kolanach, zbierając rozrzucone kartki. Miała nadzieję, że nikt nagle nie będzie potrzebował tej książki. Po chwili podniosła się, odkładając kartki na krzesło. Zauważyła, że Loki jakoś dziwnie się jej przygląda.
- Hm? - mruknęła pytająco w jego stronę, po czym zauważyła, że jego wzrok zatrzymuje się na jej brzuchu. Widocznie kiedy porządkowała kartki, bluzka podwinęła się w górę, odsłaniając brzuch. Oprócz paru starych siniaków po treningach widać było wiele blizn po ranach ciętych. Pokrywały całą powierzchnię brzucha, Jedne starsze, inne wyraźnie świeże. Szybko pociągnęła bluzkę w dół.
- To kot - wyjaśniła szybko.
Zapadła niezręczna cisza.
- Tak nie wyglądają ślady kłów i pazurów kota - powiedział Loki, zamiast zignorować sprawę. Tak właściwie dlaczego tego nie przemilczał? Nie wiedzieć czemu bardzo chciał poznać prawdę. Sam nie wiedział dlaczego. Jednak zamiast odkrywać odpowiedzi na temat dziewczyny, dostawał same pytania. Kiedy już układał jakąś sensowną teorię, zostawała ona obalona przez jakiś kolejny wychodzący na jaw fakt. Za wolno. Wszystko to idzie zbyt wolno. Chciał natychmiast wiedzieć. Natychmiast, Żądał odpowiedzi. To jego królestwo. To on ją zabił. Przecież mu się należała. To do niego należała władza nad jej życiem. I śmiercią. Bez tej całej otoczki tajemnic. To on je tworzył. I odkrywał jak najprędzej.
- Nie twój interes - stwierdziła zimno. Jej twarz znowu przybrała wyraz zimnej suki. Oczy stały się chłodne. Najwyższa forma skupienia. I obrony. Przez moment po prostu wpatrywali się sobie w oczy, próbując rozgryźć przeciwnika.
- Krzywdzisz się? - zignorował poprzednią wypowiedź dziewczyny. Dziewczyna drgnęła. Nie, nie fizycznie. Jej mur był idealny. To jej aura została zakłócona. Normalnie, żaden człowiek, ani bóg by tego nie zauważył. Ale on był ponad to. Był bogiem kłamstwa.
- Dużo się dzieje na treningach - powiedziała, mimo że przed chwilą twierdziła, że to sprawka kota. Chciała jak najszybciej urwać tę rozmowę, ale nie była pewna jak, aby nie przegrać tej wymiany zdań. Sprawa mogła się wydawać trywialna, ale tutaj nie chodzi o temat, tylko o wygraną. Powietrze wokół jakby zgęstniało - Martwisz się? - przyjęła inną taktykę, starając się przybrać kpiący ton. I poczuła się pewniej, zmierzając Lokiego twardym spojrzeniem.
- O swoją ulubioną strażniczkę? Zawsze - zaśmiał się złowieszczo - Komuś powinnaś się wygadać - powiedział miękko, ale i stanowczo, wplatając w słowa magię. Na zwykłych strażników zawsze działało. A teraz, kiedy widocznie jej aura jest rozchwiana, ona zrobi co zechce. Trzeba tylko trochę się postarać - Powiedz mi - zwiększył nacisk na te słowa, również magicznie. Dziewczyna wydawała się poruszona. Już ją ma. Już jest jego.
- Pieprz się.

1 komentarz:

  1. Moja opinie już znasz, więc czekam po prostu na następny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń